Pomidorowy muchomor

Miał być post wypasiony...jest trochę mniej, jak to zwykle w życiu bywa, bo po raz kolejny coś przeszkodziło mi w byciu kreatywnym. Po raz kolejny była to zima...no dobra...po części, również przeogromna ochota pozostania dzisiaj w łóżku dłużej...o trzy godziny. I troszeczkę brak innego obuwia niż kalosze. Przyznam się tutaj, że ostatnio grasuję po Wrocławiu w kaloszach - idealnym obuwiu na ciapę, roztopy i wszystkie inne okropieństwa. Nie przewidziałam jednak, że w Łodzi nadal utrzymuje się Syberia i cała szczęśliwa wróciłam do domu odstawiona w przeciwdeszczowe kaloszki. Tak naprawdę, wcale mi to na złe nie wyszło, bo już następnego dnia byłam pakowana w samochód, żeby kupić sobie buty, w których chodzą normalni ludzie o tej porze roku (podobno), dzięki czemu jestem o dwie pary do przodu.

No ale, wróćmy do tematu - skąd taki tytuł? Otóż, Moi Drodzy, sweter, który dzisiaj ma swoją premierę wygląda jak wielki, włochaty...pomidor. Takie było moje skojarzenie, gdy pierwszy raz zobaczyłam go na dnie którejś z moich słynnych szaf. Dopiero Martyna - fotograf, uświadomiła mnie, że to nie jest pomidor, tylko muchomor, ponieważ posiada naszyte białe, szklane koraliki. Ok, może być i wielki, włochaty muchomor, ale na truskawkę się nie zgodzę, nawet nie próbujcie ;) Sweter należał kiedyś do mojej Mamuśki Łośka, później na wiele lat zniknął i dopiero kilka miesięcy temu został na nowo odkryty na dnie Szafy Mieszczącej Wszystko, włącznie z dmuchanym, różowym pontonikiem, akcesoriami cmentarnymi i pełną gamą kolorystyczną moherowych beretów. Nie jestem w stanie powiedzieć, z czego jest zrobiony, ale to na pewno jest materiał z piekła rodem. Noszę go tylko ze względu na piękny kolor, bo jeśli miałabym opisać Wam jaki jest komfort noszenia, to zdecydowanie przyrównałabym go do włosiennicy noszonej przez sympatyków średniowiecznej ascezy. I nie pomaga nawet bluzka z długim rękawem - włosy atakują z najbardziej nieoczekiwanej strony, dlatego noszenie go zalecane jest tylko i wyłącznie przy minimum -10. Tylko dzięki tej niezwykłej, aczkolwiek doprowadzającej mnie do szału właściwości dzisiejszy post w ogóle powstał.

Po raz pierwszy prezentuję Wam również mój otulacz od Laff. Gdy nie udało mi się wygrać aukcji na allegro z upragnionym egzemplarzem, Laff zgodziła się go dla mnie zrobić i wykonała go w kilka dni od mojego 'zamówienia'. Jestem niesamowicie zadowolona, bo wykonano go z największą starannością...teraz chyba będę w nim spała, dopóki się nie nacieszę. Bez cienia ściemy, otulacze Laff rządzą i już wiem, że na jednym się nie skończy ;)


O tym, co się wyrabiało na kompletnie spontanicznym, szafiarskim spotkaniu we Wrocławiu, przeczytacie u Erill, Aivie i A good buy. Dziewczyny nawklejały zdjęć, pokrótce opisały wszystkie trendy tematy, które poruszyłyśmy (;)), tak więc nic, tylko czytać ;) Ja od siebie dodam tyle, że z niecierpliwością czekam na następne spotkanie. To był wspaniale spędzony czas w gronie naprawdę wyjątkowych ludzi :) No i w końcu rozwiązała się gnębiąca mnie zagadka - wiem, jak ma na imię Marchewkowa. I nie powiem, ha! ;D


Nic więcej nie pozostało mi chyba do opowiedzenia na dziś. No, poza tym, że w następnym poście się w końcu wyżyję, moja nieskrępowana mitologią starożytnych Greków wyobraźnia będzie mogła hasać do woli i obiecuję coś bardziej hmm...ciekawego. A teraz musicie się zadowolić pomidorowym muchomorem ;)



1muchomor


4muchomory


2muchomory


3muchomory


5muchomorów


Kalosze - deezee.pl
Legginsy - Vila
Gryzący sweter - vintage (czyli z otchłani szafy)
Otulacz - wykonany przez Laff
Kolczyki z kapsli od Desperadosów - wykonane przez mego lubego
Torba - Pieces (kupiona nowiutka na allegro za...20,00 zł! Co prawda przesyłka dotarła do mnie w strzępach, a torba sama w sobie chyba dość dużo przeszła, ale jak na noszenie "świeżych warzyw" (cytat z opisu aukcji) to chyba może być, nie? ;) )




A tak na sam koniec, przypomniało mi się, że ktoś kiedyś napisał mi w komentarzu pod postem w różowych włosach, oczywiście w żarcie, że ja to chyba farbuję włosy pod kolor ubrań...teraz, ktokolwiek to jest, przyznaję z ręką na sercu - nie farbowałam włosów pod kolor śniegu. Naprawdę ;D

41 komentarzy:

  1. Achżeszkurna, Harde kaloszki!!! Polowałam swego czasu na takie, są super.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajne kaloszki ;) Moje jeszcze czekają na swoją premierę w Szwajcarii, ale pogoda nadal w miarę, więc czekają i czekają i czekają ;) A ja ciągle im obiecuję następnym razem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. kalosze w róże? toż to przeurocze jest! :D
    nie mówiąc o Twoich umiejętnościach szperaczych na Allegro, bo zawsze wyszukasz coś, co kosztuje grosze, a wygląda jak milion dolców ;)
    ja czekam jeszcze na prezentację butów ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten kolor rządzi. Od razu mi milej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski otulacz :) ale najbardziej to ja bym chciała takie kalosze - dokładnie takie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. założę się, że jak będzie zielono na dworze to Twoje włoski też sie takie staną :D :*

    OdpowiedzUsuń
  7. kaloszki mnie rozbroiły ; D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja już od jakiegoś czasu szukam fajnych kaloszków i nigdzie nie ma takich jakie sobie wymyśliłam :(

    OdpowiedzUsuń
  9. "Jak ma na imię Marchewkowa?" czy to nowym mem internetowy? :>

    Bardzo podoba mi się cały zestaw - wszystko perfekcyjnie dograne. Szczególnie ciekawie wygląda połączenie pomidorowo-muchomorowego swetra, kaloszy i otulaczka. Laff to zdolniach! :D

    To ci się udało z torbą! Ludzie się nie znają :>.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy jeżeli na kaloszach są czaszki, to podpadają one również pod kategorię "akcesoria cmentarne"? :D To będzie nowy hit szafiarski!

    OdpowiedzUsuń
  11. Odnalazłam dzisiaj Twojgo bloga- świetnie piszesz, genialna metamorfoza.
    Nowe włosy dały Tobie widoczną odwagę ;)!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale masz czaderskie kaloszki, sama się nad nimi zastanawiałam zanim kupiłam swoje w kwiatki. No i to ciepłe swetrzystko - cudne!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem totalnie pod wrażeniem jak wyglądasz, mówie tu nie tylko o ubraniu ale także o włosach :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawe kalosze, chyba ciężko takie ustrzelić

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie licząc tego, że Cię chyba trochę za bardzo mimo wszystko przygrzało jest świetnie. Choć właściwie dziś latałam po dworze w samym swetrze i dobrze się czuję.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeśli jakiś sweter można nazwać pozytywnym to ten jest na pewno !:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pomidorowy muchomorze kupuję Cię w całości. Pozdrawiam jagodda

    OdpowiedzUsuń
  18. aaaaaleś Ty mi tu nasłodziła kochana! aż się zaczerwieniłam jak muchomor ^^ czekam na kolejne zamówienia hehe :P a co do kaloszy... nosz kurde fajowe! mnie się marzą najbardziej kalosze z koniami. Kupie jak potanieją, bo 99zł+ wysyłka na razie mnie przeraża :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Widzialam wiele kolorowych gumiakow ale Twoje wygrywaja!

    OdpowiedzUsuń
  20. No i bardzo fajnie, nie pierdolimy się. Jak na razie na dzień dzisiejszy mego szperania w necie ty wypadłaś najlepiej. Podoba mi się i już. Podoba mi się całokształt, będę wypatrywał Cię na ulicach Wrocławia, jeśli będziesz dalej "zauważalna" szarpnę Cię za ramię i powiem "dzien dobry". P.S. Na mrozy proponuje ubrać się cieplej.

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajny zestaw, bardzo podobają mi się kolory, ocieplacz :) Pasuje to do siebie i co najważniejsze do ciebie :)
    A tych obłażących swetrów nie trawię, sama mam jeden i leży, leży...

    OdpowiedzUsuń
  22. Łucjo gdyby te koraliki czarne były to prawdziwa biedronka z ciebie by była.
    I wciąż podziwiam Twoją odwagę do kolorów na głowie.
    I takie emo kaloszki . Normalnie nie można cię nie lubic.
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  23. to śnieg spadł pod kolor Twoich włosów! mówię Ci ;D

    w każdym razie kaloszki pierwszorzędne, po cichu marzą mi się takie, ale brak odwagi.

    OdpowiedzUsuń
  24. Naszyjnik jest naprawdę śliczny!;))

    OdpowiedzUsuń
  25. Jakie fajne włosy masz!!! Kolor,cięcie-boskie.Kaloszki też.I w ogóle całość-łał!!!

    OdpowiedzUsuń
  26. Zestaw, wraz z twoimi włosami, zdecydowanie bardzo oryginalny i twórczy, nigdzie czegoś podobnego się nie spotyka:) I dobrze, wyglądasz suuuper:)

    OdpowiedzUsuń
  27. naszyjnik świetny. całość idealnie do Ciebie pasuje!
    uwielbiam pić kawę i czytać Twoje teksty. choć przy ostatnich słowach o mało co się nie udławiłam :) ślicznie wyglądasz :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Że uwielbiam czytać jednym tchem co piszesz, cokolwiek to jest to wkręciłam Cię do 'happy bloga':)

    OdpowiedzUsuń
  29. Faaajne kalosze :D Sweter ma taki świetny czerwony kolor.
    www.sugareq.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. Jeśli mnie pamiętasz. Wróciłam. Nie w szafie, ale wróciłam. :)
    http://prozatorskie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. To już Cię dwie osoby do happy bloga wkręciły. Nie masz wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetny zestaw! :)


    www.hellomaja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  33. KILLERCOLA – ja też, ja też! Kiedyś widziałam je na licytacji na allegro…poszły za horrendalną sumę. Później w jakiejś gazecie – specjalnie wycięłam obrazek. A następnego dnia znalazłam je u deezee, gotowe do kupienia i wcale nie takie drogie – 79,90 :)

    SARA – ja już upatrzyłam sobie kolejne – tym razem z najnowszej kolekcji Rezerwatu (czyli Reserved). Kalosze to naprawdę uniwersalny rodzaj obuwia…i jedyny, w którym nie masz Oceanu Spokojnego po jednym spacerze na uczelnię podczas deszczu.

    BAŚKA – hahaha, ta torba na pietruchy to na rzecz o dużej wartości nie wygląda, ale tez jak na 20 zł, to całkiem nieźle się nosi. Jeśli chodzi o allegro, to traktuję je jak sport – za im niższą cenę coś znajdę, tym mam większą radochę. Ale to wiesz…uzależnienie najgłębszego stopnia, więc to się tragiczne robi. W każdym razie, jeśli będziesz czegoś potrzebowała za skandalicznie niską kwotę – służę swoimi umiejętnościami ;D

    RIENNAHERA – yy, czy to znaczy, że mój poprzedni był niewypałem? ;) W każdym razie, dziękuję – też czuję się w tej fryzurze i tym kolorze znacznie lepiej, niż w poprzedniej.

    GUNIA – i jedno i drugie da się załatwić – o otulacz musisz molestować Laff, a jeśli chodzi o kalosze, to regularnie trzeba zaglądać na aukcje na allegro deezee ;)

    TIGULINU – hahaha, ubawiłam się przy tym komentarzu (moja Mamuśka Łośka również), jednak muszę Cię rozczarować – zielony i niebieski, a raczej electric blue to kolory, na które nigdy nie ufarbuję włosów. Lubię je u innych i absolutnie nic do niech nie mam – po prostu wiem na 100%, że nie byłoby mi w nich dobrze. Znam siebie i swoje włosy jak…nooo, na tyle dobrze, by wyobraźnia nie pozwoliła mi na taki krok :)

    OdpowiedzUsuń
  34. KANDYZOWANA – ale mam nadzieję, że pozytywnie ;)

    RYSIA – ojjj…mimo wszystko, sprawdzaj allegro, deezee (u niej duży wybór) i w heavy duty też zawsze coś się znajdzie :)

    J.Z – Hah, być może i to urosło do miana „zagadki internetowej” ;) Założę się, że gdyby powstał quiz „ile wiesz o szafiarkach”, to pytanie „Jak ma na imię Marchewkowa” rozłożyłoby zawodników, dlatego nie zdradzam tajemnicy – może kiedyś się ta wiedza przyda ;D
    Popieram, Laff to zdolniacha :D Dam jej trochę odsapnąć i znów pomolestuję o kolejny ;)

    FERRET – jeśli chodzi o moją Szafę Mieszczącą Wszystko, to ona zawiera akcesoria cmentarne w charakterze znicze, obleśne sztuczne kwiatki i plastikowe wazony, ale coś w tym jest – akcesoria cmentarne. To brzmi profesjonalnie ;D

    BALIANNA – dziękuję Ci serdecznie, również za odwiedzenie mojej strony i cieszę się, że przypadła Ci do gustu :)))

    MADZIARA – ja już mam ochotę na następną parę! :D Po zakupie tych, przekonałam się, jaki praktyczny to rodzaj obuwia i już planuję kolejny zakup. Tym razem zaatakuję nową kolekcję Reserved ;)

    HI BARBIE – dziękuję Ci serdecznie! :D Cieszę się niesamowicie widząc Twój powrót do blogosfery. Nie znikaj już na tak długo ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. CIUCHY.INFO – kwestia znajomości allegro, wszelkich ciuchowych serwisów i głębokości uzależnienia od tychże ;)

    GIA ILLUSION – nie bardzo rozumiem pierwsze zdanie Twojego komentarza. Grzać, grzało – nie bez przesady, ale musisz uwierzyć mi na słowo, że nie zmarzłam. Inaczej nie zdecydowałabym się na ten występek ;)

    PANI NIEMODNA – hah, masz rację – jego kolor i te wszechobecne włosy sprawiają, że po prostu jest zabawny ;)

    BLUEBERRY – jeej, cieszę się ogromnie, że tak Ci się podoba :D

    LAFF – ja mam nadzieję, że Ty jesteś świadoma tego, co powiedziałaś – ja tu się czaję na kolejny. Tylko czekam, aż sobie odsapniesz i przygalopuję z zamówieniem ;) A co do słodzenia, to uwierz, że robię to tylko w uzasadnionych przypadkach ^^

    EWELKA – dziękuję Ci serdecznie :)))

    THE-DEAD_BUTCHER – taki komentarz od Ciebie to miód na moje serce, naprawdę. Powinno być więcej ludzi z tak zdrowym podejściem do życia, jak Twoje.
    Jeśli chodzi o ten sweter – musisz mi wierzyć na słowo, że temperatura w nim taka, jak w hucie Lenina, inaczej nie odważyłabym się na taki krok, bo sama potępiam goły tyłek na mrozie. A jeśli mówisz o galopowaniu w kaloszach – no cóż, taka była konieczność, ale za to z kurtką narciarską się nie rozstaję ;) Teraz już wyposażyłam się w znacznie cieplejsze obuwie, więc spokojnie, nie zamarznę w żadnym rowie ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. SANNA’S LAND OF ILLUSION – dziękuję Ci serdecznie :) Ja sama też nienawidzę tych gryzących swetrów, ale gdy nastaje zima stulecia, to wolę, jak mnie gryzie, niż jak jest zimno ;)

    ANECZKA – faktycznie! Nie pomyślałam o tym…no ale, koraliki są białe, więc musi pozostać wersja muchomorowa ;) Emo kaloszki? Noo, może trochę tak…ale musisz mi uwierzyć, że gdy pierwszy raz je zobaczyłam, to moje skojarzenie było tylko jedno – Guns’n’roses! I „muszę je mieć!” :D

    BLU – taka mówisz, teoria spiskowa? Powiem Ci, że baaardzo mi się podoba. W końcu, to najpierw ja się ufarbowałam, a dopiero potem spadł śnieg! ;D
    A zakup kaloszy naprawdę, gorąco polecam – nie ma nic piękniejszego niż ta pewność, gdy wychodzisz z domu i wiesz, że po pięciu krokach nie będziesz miała Oceanu Atlantyckiego, albo raczej Morza Arktycznego w bucie ;)

    CHAOSKONTROLOWANY - dziękuję, ale to wszystko tylko dzięki Laff ;)

    SIVKA – hah, dziękuję Ci serdecznie! Cieszę się, że tak przypadło Ci gustu :D

    RAMONIES – noo, powiem Ci, że już nie jestem tego taka pewna – do mojego fryzjera zwalają się tłumy z prośbą „o taka samą fryzurę, jak moja” i nawet moje druga fryzjerka kazała sobie zrobić takie samo cięcie…ale na pewno nikt nie skopiuje mojego usposobienia, tak więc o to się bać chyba nie trzeba ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. LUMPEXLOVER – dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję :* :D To naprawdę niezwykle cenny dla mnie komplement.

    PANNA K. – No proszę, a ja już myślałam, że się gdzieś zapodziałaś w blogosferze ;) W każdym razie, jest mi niezwykle miło widzieć Cię tu ponownie :) I dziękuję serdecznie za „szturchnięcie” – już niedługo wywiążę się z obowiązku :)

    SUGAR – dziękuję Ci serdecznie. Też lubię ten sweter ze względu na kolor :)

    AMATEUR FASHIONIST – Oczywiście, że pamiętam, jakżebym mogła zapomnieć, Wampirku ;))) W każdym razie, ważne, że wróciłaś i naprawdę cieszę się widząc Cię tu ponownie. Mam nadzieję, że tym razem już bez tak długiej przerwy :)

    FERRET – jesteś czwarta ;D Tak więc noo…wyjścia rzeczywiście nie ma ;)

    MAJA LUNA – dziękuję Ci bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Kalosze są genialne. Mam torebkę z tym wzorem i poluję na następne rzeczy!

    OdpowiedzUsuń
  39. SHEILA - Torebkę?! Serio? O kurczę, to dopiero musi być odpał...zazdroszczę jak nie wiem co! ;)))

    MARZENA - dziękuję Ci serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  40. Farbowałaś je pod kolor śniegu, czy też nie - wyglądają niesamowicie! Przyznam, że swego czasu marzył mi się właśnie taki kolor, ale ilość moich włosów i ich "jakość" były niepodważalnym argumentem "przeciw".
    Ach, Wrocław, mam nadzieję, że za rok uda mi się dostać tam na studia {bo Łódź rzeczywiście jawi się nieco buro i szaro, przynajmniej jeśli się go nie zna zbyt dobrze, tak jak ja}.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń