At the seaside

Przyznam szczerze, że ostatnio dość zaniedbuję bloga, mam okropne zaległości w czytaniu Waszych i w związku z tym, poczucie winy. 'Bez kitu' ;) Paradoksalnie, czas wakacji okazał się dla mnie okresem najcięższej pracy, a gdy już nadarzy się wolny wieczór, poświęcam go przyjaciołom i rodzinie, najczęściej rozwalając się na ukochanym przeze mnie łóżku z całym arsenałem filmów i gigantycznymi ilościami popcornu z mikrofali. Obiecuję jednak poprawę ;)


Nigdy nie myślałam, że poczuję się tak głęboko związana ze swoją niby-stroną, z ludźmi, których znam tylko przez szklaną szybkę, a jednak blog wzbudza we mnie wiele emocji, jest źródłem ciągłych niespodzianek i wspaniale spędzonego czasu. O ile, gdy zaczynałam, wszystkim zajmowałam się praktycznie sama, o tyle teraz w pomoc mi z blogowaniem 'bawi się' cała moja rodzina i przyjaciele. Każdy z nas znajduje tutaj coś dla siebie - do mnie należy kwestia ciuchów i grafiki, Fotograf Martyna zwana Maciakiem ma zdjęcia, Dyrektor Kreatywny produkuje dla mnie biżuterię i pomaga w różnych szalonych projektach, jak choćby słynna Radiotorebka. Mój brat na chwilę obecną jest utajony, ale moja Mamuśka Łośka wymyśla miejsca na nowe zdjęcia, ponieważ uwielbia wybywać z domu i zwiedzać wszystko, co zwiedzić się da w promieniu granic naszego kraju, a już w szczególności ma fazę na stare dworki i miejsca, gdzie antyki i przedziwne przedmioty skupuje się co najmniej na tony. Jeszcze się nie zdarzyło, żebym postawiła nogę poza progiem kuchni, nie usłyszawszy historii o tym, gdzie dzisiaj była ;) Najbardziej jednak uwielbiam dostawać od Was maile, prowadzić z Wami konwersacje, tym samym poznając Was lepiej. Otwierając bloga, nie przypuszczałam, że będzie miał aż taki wpływ na moje życie, bo, biorąc pod uwagę chociażby fakt, iż Kotowa, korzystając z mojej słabości do Niej, namówiła mnie na zamieszkanie z Nią i L'olkiem, ma ;) Tak więc oficjalnie mogę powiedzieć - jestem uratowana od morelowych ścian! ...ale za to wylądowałam w dobijająco-pastelowo-żółtych ;))) Od tego momentu, chyba nigdy nie przestanę się zastanawiać nad tym, jakie niespodzianki przyniesie mi dalsze prowadzenie bloga, co jeszcze się wydarzy...no i jak upchniemy te tony ciuchów na 50 m2 ;)


W ramach poprawy zamieszczam obiecywane zdjęcia z mojej lipcowej wyprawy nad morze. Toster included :)))



























Spódnica - sh
Torba-koszyk - Reserved
Kolorowe koraliki - indyjski sklep
Fioletowe koraliki - babcine
Kolczyki z kukui - DIY
Bikini - prezent od mamy. Swoją drogą, powinnam poświęcić mu jakiś post - jest ręcznie malowane na Hawajach w tancerki z ukulele, hibiskusy i palmy, a łączenia w gaciach wykonane są ze splecionych, drewnianych korali. Prawdziwa pociecha dla oka ;)



40 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia. Czy Ty masz w rękach toster? Bardzo oryginalny rekwizyt zważywszy na miejsce, w którym się znajdujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. aj swietne zdjecia!
    ten koszyk jest kapitalny

    OdpowiedzUsuń
  3. podoba mi się ta spódnica, ma ładny wzór i kolorystykę, a co do bikini no to ja czekam a żeby móc je zobaczyć w całej okazałości :)
    Fajnie że wszyscy z rodzinki tak Ci pomagają a przy tym pewnie jest sporo śmiechu ;P u mnie przy pomocy w blogowaniu pomaga mi mój narzeczony którego "zatrudniłam" w roli fotografa :P teraz już nawet zauważa jak coś mi się przesunie obróci albo czegoś nie do końca widać heheheh

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowna spódnica :) Nam Ciebie też brakuje, więc bierz się do roboty i nadrabiaj (więcej wpisów!!) ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. mam to samo! nie wiedziałam, że ludzie z blogów mogą stać się kimś bliskim (na tyle, na ile pozwala internet) :) to wielkie zaskoczenie, że będziesz we Wrocławiu mieszkać z Kotową :D życzę Wam wspaniałego wspólnego pomieszkiwania i mam nadzieję, że kiedyś (...) Was odwiedzę ;>
    zdjęcia są tak piękne, tak artystyczne i klimatyczne, że z miejsca chciałabym się znaleźć nad morzem. a powinnam, bo mi jodu w płucach brakuje ;)
    a poza tym - tostery rulezzz! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. mmm! uwielbiam takie klimaty! Spódnica czarująca, biała bokserka potęgująca świeżość i lekkość + długie koraliki = cudowne uzupełnienie!

    I jeszcze koszyk w pięknym kolorze, a na te choruję coraz bardziej, pomimo lata zbliżającego się ku końcowi ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. toster rulez! co prawda ja jeszcze dam sobie bez niego radę, ale już mój brat bez niego umiera ;) a te ściany nie są znowu takie dobijające. za to meblościanka w małym pokoju...zdecydowanie :P piękna spódnica! ma idealny kolor, który zresztą baaardzo Ci pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ale bajecznie :) spódnica bardzo fotogeniczna i wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
  9. maxi to nie moja długość, ale na Tobie prezentuje się prześwietnie :) zestaw idealny nad morze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. spódnica jest super! zwiewna i ma świetne wzory i kolory! na lato idealna:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla mnie wakacje to też pracowity okres,wiec jakoś jestem w stanie wybaczyć Ci te blogowe zaległości;) Spódnica na zdjęciach jest cudowna:) Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudnie wyglądasz w tej spódnicy, bardzo klimatyczne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rewelacyjna spódnica! Uwielbiam taki hippie, boho look. Dla mnie wakacje to wieczny odpoczynek. Z niecierpliwością oczekuję września i szkolnych zdarzeń ;-))

    OdpowiedzUsuń
  14. mooorze! mnie to czeka juz za tydzień! :)
    A jeśli chodzi o spódnicę, to rzeczywiście odjazdowa! SH? mam nadzieję, ze na wagę, to wtedy pewnie zapłaciłaś za nią grosze ;)
    No i te korale fajnie wpasowałaś!
    Ogólnie (jak zawsze) świetny outfit! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Łucjo, jak Ty się pięknie uśmiechasz! :) W ogóle przepiękne zdjęcia. Spódnica bardzo fajna, ale moim zdaniem najlepsze w tym outficie jest połączenie korali- tych kolorowych i fioletowych, pozornie się ze sobą kłócą ale na Tobie wyglądają świetnie! A, i miłego wspólnego mieszkania (żółte ściany są dużo lepsze od morelowych ;) )! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękna spódnica, taka w sam raz na plażę i wiecznie wiejący wiatr i koralami jestem zachwycona. Swego czasu miałam pełno kolorowych korali.. tylko gdzieś poginęły w trakcie przeprowadzek.
    Cieszę się bardzo, że taka cudowna osoba będzie mieszkać we Wrocławiu. Bardzo lubię czytać Twoje wpisy i na każdy czekam z niecierpliwością. I zazdroszczę pomocy rodzinki, ja się nie podzieliłam z moimi informacją o prowadzeniu bloga jak na razie.

    OdpowiedzUsuń
  17. od pół roku szukam DOKŁADNIE TAKIEJ spódnicy. jakbyś stwierdziła, że jednak Ci się nie podoba, to ja... wiadomo ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo ładna sceneria i prze prze przepiękna spódnica :).

    OdpowiedzUsuń
  19. ja nie wiem, jak Wy te ciuchy pomieścicie, ale piszę się do was na parapetówkę. i przepraszam bardzo - masz coś do morelowych ścian? :D

    spódnica piękna! toster dobra sprawa, bo ratuje życie (a raczej żołądek) w trudnych sytuacjach. ale na plaży? :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudowne ,magiczne zdjęcia...I szalenie pozytywne!

    OdpowiedzUsuń
  21. świetnie , strasznie podoba mi sie Twoja spodnica :)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Śliczne zdjęcia :) I w ogóle ta torba/koszyk jest rewelacyjna i też chcę taką :D
    Poprzednie zdjęcia również są świetne! Czy to Park Japoński we Wrocławiu? :> Torba niesamowita :)
    Buziaki
    Siostra

    OdpowiedzUsuń
  23. THONIA - taak, dokładnie tak - mam toster. To takie nawiązanie do postu sprzed wyprawy nad morze o tym, że toster to coś, z czym się nie rozstaje. Dosłownie ;) Samochód, którym jechaliśmy umożliwił nam wzięcie nie tylko ton ciuchów, tostera, czajnika bezprzewodowego ale i...lodówki! ;)

    6ROOVE - dziękuję w imieniu Fotograf Maciaka ;) A koszyk był miłością od pierwszego wejrzenia, z tym, że niestety jego dość nietypowe zestawienie kolorystyczne sprawia, iż rzadko go noszę :/

    RYSIA - obiecuję poświęcić post bikini, jeśli tylko odgrzebię jakieś moje niekompromitujące zdjęcia z nim w roli głównej ;) A co do blogowania, to owszem - mamy masę ubawu przy tym, co robimy. Nie wspomnę o idiotycznych fotkach i minach, które tutaj nie są publikowane ;) Chyba kiedyś powinnam zrobić taki post "Top 10 najgłupszych zdjęć Łucji" ;))) Naprawdę, nie wiem, jak niektórzy mogą traktować blogi jako coś 'na serio' i wyścig szczurów - to jest kompletnie bez sensu.

    GUNIA - staram się, staram, ale biorąc pod uwagę, że mój Fotograf Maciak doszkala się właśnie w Hiszpanii, nie jest to takie proste ;) Gdy tylko wróci, zalejemy Was falą nowych sesji i nowych pomysłów, ale o tym ćśśśś ;)

    BASIA - myślę, że Kotowa nie będzie miała absolutnie nic przeciwko(prawda, Kocie ?:) ), więc nie próbuj mi przepuszczać całej kasy na ciuchy, a później się wykręcać, że nie masz na bilet! ;)))
    Jeśli chodzi o morze, to żałuję tylko, że nie byłam w choć trochę spokojniejszej miejscowości, gdzie możnaby było tak prawdziwie wypocząć. Znalezienie w Łebie miejsca parkingowego graniczy z cudem :/

    ANNA BLACKIE - taak, to również dla mnie zestaw typowo wakacyjno-plażowy! A z białymi, bawełnianymi podkoszulkami się wręcz nie rozstaję ;) Przyznam szczerze, że do koszyków też mam słabość, ponieważ moja mama ma ich masę i dosłownie skupowała je, już gdy byłam małym dzieckiem, niestety w mieście, tak na co dzień nie jest to najporęczniejsza torebka, a tego właśnie wymagam od swoich worków wielkości dorodnej walizki ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. KOTOWA - gdyby ktoś mi ukradł toster, to też pewnie bym przeżyła...ale zdecydowanie lubię go mieć przy sobie. Zawsze ;) Jeśli chodzi o spódnice, to do tej pory nie udało mi się kupić w sklepach jakiejś przyzwoitej maxi dress, dlatego ta godnie mi służy, dopóki nie znajdę swojego ideału :)))

    MAŁA GOSIA - gdy przeglądałam te zdjęcia już na komputerze, też stwierdziłam, że są takie trochę...magiczne ;) No i dziękuję w imieniu spódnicy ;)))

    HONORATA - maxi nie jest moją długością również. W rzeczywistości jestem dość niska i zawsze mi się wszystko plącze pod nogami, wymaga skrócenia, jednak czasem nie mogę się oprzeć pokusie posiadania takiego skrawka fruwającego pieluchopodobnego materiału, a już w szczególności, gdy kosztuje grosze ;)

    SELAMU - dziękuję :) Sprawdza się świetnie w znacznie gorętszych klimatach, jednak w tym roku chyba nie zabiorę jej pod żadne palmy - brak czasu :(

    SENIORITA CORAZON - nooo, mam nadzieję, bo Ty, Seniorita też widzę, coś zabiegana jesteś i zostawiasz bloga takiego osamotnionego ;) Ale spokojnie - przyjdzie październik, czas nauki i znowu wszyscy będziemy siedzieli przed blogami, udając, że intensywnie pracujemy i się uczymy ;)))

    HELLOWORLD - wielkie dzięki :D Ja osobiście uwielbiam, gdy zdjęcia mają właśnie jakiś unikalny klimat, gdy przyciągają wspomnienia i myśli, dlatego zawsze z Martyną staramy się osiągnąć ten efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  25. CHAOSKONTROLOWANY - ojj, ja też uwielbiam klimaty boho i hippie, choć rzadko goszczą tutaj na blogu. Postaram się zwiększyć ilość postów związanych z ciuchami w takim typie ;)

    WER. - pewnie, że na wagę! ;) A dokładniej w tym lumpeksie na przeciwko McDonalda, na Pietrynie, o którym Ci pisałam w mailu :))) Skoro wybierasz się nad morze, to życzę udanego pobytu, wolnych miejsc parkingowych, szybkiego znalezienia kawałka wolnego piachu na plaży i przede wszystkim świetnej pogody!!! :D

    L'AILE - hahahah, rozbawił mnie Twój komentarz L'aile ;) Nikt jeszcze nie komplementował mojego uśmiechu, dziękuję :D Jeśli chodzi o biżuterię, to tak jak już mówiłam - lubię być obwieszona jak choinka i zawsze jakoś udaje mi się w miarę wszystko ze sobą połączyć, dlatego tym bardziej cieszę się, że przypadło Ci to do gustu :)

    ANISTY - taak, zauważyłam, że coś ostatnio 'przycichłaś' i rzadko coś publikujesz - mam nadzieję, że to tylko chwilowe, ponieważ uwielbiam u Ciebie ten nietypowy, trochę tajemniczy klimat :) A co do rodziny - ja wiem, że wszystko zależy od tego, jaka jest, ale może warto się podzielić...być może kogoś też to zainteresuje i z chęcią Ci pomoże? Ja bez swojej 'ekipy' chyba nigdy nie byłabym zadowolona z efektów, ponieważ lubię, gdy każdy post jest jakąś osobną opowieścią, gdy mogę wszystkim dać coś od siebie - więcej niż ciuchy :)

    CUDAK - zmartwię Cię, ale w ostatni czwartek w jednym z łódzkich lumpeksów widziałam tą samą, tylko w brązach, zieleniach i bieli ;) W każdym razie, pewnie niedługo moja szafa rozejdzie się w szwach i przyjdzie czas na chwilę prawdy pt "Co tak naprawdę noszę?", a wtedy na pewno się do Ciebie odezwę ;)

    ANONIMOWY - zdjęcia na pewno są zasługą Fotograf Maciaka - gdyby nie zwlekła mnie z łóżka na czas, zapewne zmarnowalibyśmy nasz ostatni zachód słońca nad morzem i zdjęć by nie było ;) Na szczęście jej "Łooosiuńku, wstaaaawaj" zawsze wzbudza u mnie poczucie winy i się podnoszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Wyglądasz zajebiście:) To pierwsze co mi przyszło do głowy. A druga myśl to to, że kiedyś miałam podobną spódnicę (poznałam po tych sznureczkach), tylko, że czarno-białą. Najlepsze w niej było to, że była bardzo lekka i przewiewna - co zresztą świetnie widać na Twoich zdjęciach!

    OdpowiedzUsuń
  27. BLU - zanotuję, zanotuję ;))) A jeśli chodzi o morelowe ściany, to niestety Blu, musisz mi to wybaczyć, ale wręcz nienawidzę morelowych ścian ;))) Jestem miłośniczką mocnych kolorów, zdecydowanych barw i to właśnie jest dla mnie charakterystyczne. Sam mój pokój jest wypełniony diabelską czerwienią, ciepłym, głębokim pomarańczowym, fuksją i elementami czerni :D
    A jeśli chodzi o toster, to tak jak już pisałam - naprawdę, ja i toster jesteśmy nierozłączni ;)))

    ARETA - 9 godzin samochodem i już! Tylko, biorąc pod uwagę ten ostatni korek na 11 nad morze, poważnie bym się nad tym zastanowiła ;)

    ANUSZKA - też jestem strasznie szczęśliwa, gdy patrzę na te zdjęcia. W zimę na pewno będą dla mnie bastionem pozytywnych myśli :)

    BLOO. - dziękuję :))) Ja najbardziej lubię w niej te brzęczące dzwoneczki, które przyszyte są do sznurków służących do ściągania spódnicy w pasie ;)

    SIOSTRA - hah, nieee...aż do Wrocławia się nie wybieraliśmy ;) To nasze rodzime arboretum w Rogowie - nieźle się prezentuje na zdjęciach, co? ;)

    ROBACZEK - aaa, dokładnie - te sznureczki są czadowe! ;) W lumpeksach też rozpoznaję spódnice tej firmy po tych sznureczkach ;) Jeśli chodzi o zdjęcia, to nie wyobrażam sobie pobytu nad morzem bez niej - jest niesamowicie klimatycznym ciuchem :)

    OdpowiedzUsuń
  28. śliczne zdjecia i śliczne ubranko :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Łucjo ta stylizacja jest w 100% dla mnie. Kupuję ją w całości.pozdrawiam Cię wakacyjnie.j

    OdpowiedzUsuń
  30. oj niestety Łeba ma szalone powodzenie latem :/
    hehe, będę zbierać te moje studenckie grosze i może się jakoś dowlekę autobusem/pociągiem do Wrocławia ;D

    ps - kochana, dostałaś ode mnie dwa blogowe wyróżnienia, szczegóły u mnie na blogu :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Piękna spódnica. Bardzo wakacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
  32. piękna spódnica, niesamowicie faluje przy wietrze :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Pisałam i pisałam ten komentarz i dopiero teraz doszłam do wniosku, że jednak go nie zamieściłam :>.

    Uciekając od morelowych ścian, rezygnujesz z tylu niezastąpionych w późniejszym życiu doświadczeń. I to mówię ja, J.Z., która sama nigdy w akademiku nie mieszkała ;>.
    Cieszę się ogromnie, że dzięki Kotowej znalazłaś odpowiadające Ci lokum.

    A zdjęcia jak zwykle urocze. Ta przepiękna, zwiewna spódnica nadaje Ci lekkości i nutki romantyzmu. Super! No i oczywiście, toster to czysty wypas.

    OdpowiedzUsuń
  34. Serdecznie zapraszam stałych obserwatorów na mojego nowego-starego bloga pod inną nazwą i adresem
    http://alternatywna-moda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  35. Wow, those photo's are great! Makes me want to go to the beach:) Have fun in the sun! :)

    OdpowiedzUsuń
  36. "Nasze" arboretum?! Ach... Chyba muszę się tam koniecznie wybrać! :)
    Myślałam, że to ogród japoński we Wrocławiu :P

    Siostra

    OdpowiedzUsuń
  37. Jest tak z tym przywiazaniem do tego niby swiata :)
    sama kiedys intensywnie prowadzilam photobloga i odziennie wymienialam mase wiadomosci z ludzmi jakich tam poznalam i powiem ze niektore znajomosci utrzymuje do dzis i jak tam zagladam to mam do tego sentyment :) a z blogspotem jest tak samo i zawsze bedzie do tego ciagnac:)

    OdpowiedzUsuń
  38. pozazdrościć - moja rodzinka przewraca oczami na słowo "blog":P A co do Wrocławia (o czym pisałaś 15 lipca), kiedy już się z nim obeznasz proszę o podanie wskazówek dalej, bo jak dobrze pójdzie to za rok i ja tam będę chciała zapuścić korzonki studenckie;))))

    OdpowiedzUsuń
  39. MAMALGOSIA - serdecznie dziękuję :)))

    BLUEBERRY - ojj tak, to było 100% wakacyjne szaleństwo i strój całkowicie odzwierciedla ten klimat :)

    BASIA - jeeeeej, serdecznie dziękuję! :* :* :* Już patrzę, czym tutaj mnie odznaczyłaś ;)

    GIA ILLUSION - wielkie dzięki :)

    OLIWKA - przy takim wietrze, jaki panował wtedy, gdy robiłyśmy zdjęcia, mało brakowało, a nosiłabym ją na głowie ;)

    J.Z - wyznaję zasadę, iż nie ważne, gdzie, byleby ze świetnymi ludźmi - z nimi nawet w najgorszej dziurze potrafisz stworzyć taką atmosferę, że nie będziesz chciała wracać do domu, dlatego zamieszkanie z Kotową jak najbardziej przypadło mi do gustu :)))

    ANUSZKA - dziękuję, zaraz to sobie pozapisuję ;)

    ROCK'N ROLL BALLERINA - hahahah, thank You, dear! :D

    SIOSTRA - nasze, nasze - latem naprawdę bywa tam ciekawie i jest na co popatrzeć, wbrew temu, co się o nim sądzi :)

    KADIK - ojj, masz całkowitą rację. Choć czasem naprawdę nie mogę znaleźć chwili dla bloga, to jednak jest dla mnie bardzo ważny i myślę, że na ten moment nie potrafiłabym z niego zrezygnować :)

    ANNIE - nie ma sprawy ;) Z wielką przyjemnością będę informowała na bieżąco, czy jeszcze żyję, czy już niekoniecznie, ale już teraz mogę dać Ci powiedzieć jedno - niech Cię ręka boska broni przed wybieraniem się na uniwerek łódzki ;)

    OdpowiedzUsuń