Wesoły bananek*

Przeczytałam dziś Wasze komentarze z zeszłego postu i stwierdziłam, że wypadałoby jednak coś wrzucić, bo dawno mnie tu nie było i bardzo źle się z tym czuję. W związku z poważnym uszkodzeniem ciała, jakie posiadam na ten moment, postanowiłam podzielić się z Wami zdjęciami z mojej ostatniej wycieczki do Ogrodu Japońskiego we Wrocławiu...tak więc ten post nie jest ambitny, nie ma piór, dziur ani skór, czyli służy tylko i wyłącznie pochwaleniu się nową koszulką z wesołym banankiem*, torbą o rozmiarach porządnego wora na ziemniaki oraz bluzą, która na dobrą sprawę nie tylko ma rozmiary porządnego wora na ziemniaki, ale również kolor i fakturę...

...ale najpierw o moim poważnym uszkodzeniu - jeśli będąc dziećmi uważaliście, że wyrywanie zębów jest fajne, bo później przez cały dzień dostaje się lody za free, to byliście w błędzie...ale wyjdziecie z niego wtedy, gdy przyjdzie czas wyrywania uzębienia stałego z numerem 8. Prawie dwa dni temu taki oto zabieg zastosowano na mnie i aktualnie, mój ryjek otwiera się na około pół centymetra - czyli w sam raz, by wsadzić tą łyżkę z lodem i wydać z siebie dźwięki przypominające "uhuuum"(tak) i "umum"(nie). Myślałam, że następny dzień będzie lepszy, od poprzedniego...rzeczywistość jest jednak nieugięta, okrutna i bezlitosna jak zawsze - jeszcze dwa takie dni i moje życie wewnętrzne będzie tak bogate jak bohaterek powieści Jane Austin.
W tym momencie z całą pewnością mogę powiedzieć, że powrót do dzieciństwa stał się faktem - ostatni raz piłam zupę pomidorową przez słomkę mając coś około trzech lat.
Tak więc na moje lepsze pomysły musicie poczekać - jak na razie myślę tylko o tym, czym zająć ręce, by się nie pokroić tępą łyżeczką od serwisu babci.


Jeśli chodzi o Ogród Japoński, to cóż...jest trochę przereklamowanym miejscem, do którego tak, czy inaczej, fajnie jest się wybrać w ramach odpoczynku od buraków cukrowych i rolniczych randek**. Mi pogoda zdecydowanie nie sprzyjała - słońce pokazało się w całej okazałości dopiero gdy zarządziłam ewakuację na rynek w celu pochłonięcia czegoś dobrego, czyli można powiedzieć - mojej czynności numer jeden, zdecydowanie przez zakupami i spaniem.




3


4


2


5


6


7


8


9


1



Zestaw "Na niedzielę" zawiera:

Koszulka z wesołym banankiem - Tatuum %
Bluza - Mięciutka jak kaczuszka, Zara %
Portki - Zara % (wieki temu)
Trampki - Converse via allegro
Torba - River Island % - pokochałam ją od pierwszego wejrzenia i po prostu musiała być moja. Nawet mimo tego, że po obniżce o 70% kosztowała 80 zł (!) :/

Broszka-pacyfka - Parfois%
Przypinka-pacyfka - lumpeks
Broszka-agrafka - Glitter
Kolczyki-jaskółki - Terranova





* Nazwa "wesoły bananek" została zaczerpnięta z jednego z odcinków "Kasi i Tomka", podczas której główni bohaterowie wybrali się do wypożyczalni DVD. Skojarzenie pojawiło się natychmiast po zgraniu zdjęć na komputer i już nie mogło się ode mnie odczepić...kto pamięta odcinek, wie o co chodzi ;)

** jeśli ktoś obserwował mojego blipa, to wie, że "pracuję w sektorze rolniczym" ;D

23 komentarze:

  1. W końcu doczekałam się nowego posta, a przez ten czas zdążyłam kilka razy przejrzeć archiwum, bo naprawdę ciekawie i zajmująco piszesz. Zawsze lubie poczytać co nowego u Ciebie i jeszcze na dodatek poprawia mi to humor.
    Ogród cudowny i coraz bardziej mam ochotę na to żeby odwiedzić Wrocław.
    A co do usuwania ósemek też mnie to czeka i coraz bardziej się boję. Oczywiście przejrzałam wszelkie możliwe fora na ten temat, ale żadnej pociechy nie znalazłam każdy pisze, że jest strasznie. Ale jak trzeba to trzeba...
    Trzymaj się jakoś Lucy, no i mam nadzieję, że ten ból w najbliższych dniach minie.
    A koszulka bardzo pozytywna :)
    Pozdrawiam
    Luśka

    OdpowiedzUsuń
  2. torba jest genialna, a ogrod stanowi swietne tlo do sesji szafiarskich.
    zycze szybkiego powrotu do formy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj to ja mam jakieś dziwne szczęście, cierpiałam niesamowicie kiedy ta ósemka nagle zaczęła rosnąć nie w tym kierunku (opuchnięta gęba i inne atrakcje), ale kiedy poszłam do dentysty, przygotowując się na najgorsze, aż byłam zdziwiona kiedy lekarz pokazał mi zęba- to już? Wiec naprawdę nie w każdym wypadku jest źle :)

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo, bardzoooo fajna torba.
    Powrotu do zdrowia i wielu postów:)
    Sowa

    OdpowiedzUsuń
  5. trzymam kciuki za Twoje lepsze samopoczucie i mniej bólu :* sama boję się dentystów jak ognia, więc wolę sobie nie wyobrażać przez co przechodzisz...
    a torbę masz niesamowitą, nie tylko pod względem oryginalności, ale też tego w jak świetny sposób rozświetliła cały ten zestaw :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nawet nie strasz z tymi ósemkami! Ty nie możesz przez nie otworzyć buzi, ja nie mogę domknąć...
    Świetnie, że wróciłaś!
    A Ogród Japoński mnie osobiście baardzo przypadł do gustu!=)

    OdpowiedzUsuń
  7. Doskonale Cię rozumiem, sama niedawno przeszłam wyrywanie ósemek (czterech na raz..). Nawet nei chcę tego wspominać!

    OdpowiedzUsuń
  8. czy te kolczyki kupiłas niedawno jakoś?

    OdpowiedzUsuń
  9. Hehe, wesoły bananek jak zobaczyłam tytuł od razu wiedziałam o co chodzi, dobry odcinek no i koszulka jak najbardziej pasuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Torba jest piekna. Nawet wiecej niz piekna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale fajna koszulka z bananem;D!

    OdpowiedzUsuń
  12. oj, życzę Ci szybkiego powrotu do stanu używalności. :)

    torebka jest boska i warta swoich pieniędzy i tak. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale to chyba dolne ósemki, co? Bo ja miałam usuwaną górną bardzo spontanicznie i że tak powiem wyszła jak marchewka. Ale wiem, że dolne to już chirurgiczny hardcore. Ciamkaj kisielek! (Sorry, mam głupawę, byłam odcięta od sieci przez 48h i mam syndrom odstawienia).

    OdpowiedzUsuń
  14. Twój post przypomniał mi o narzędziu o uroczej nazwie ROZWIERACZ, na którym musiałam ćwiczyć swój ściśnięty otwór gębowy. W tych samych okolicznościach przyrody. Buu...

    OdpowiedzUsuń
  15. Torba fajna ,ale w życiu nie dałabym za nią 70 zł ;) Super koszulka z bananem ;) Zapraszam do nas ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam wesoły baranek i się zastanawiam gdzie ten baranek jest. :)

    Pozdrawiam
    Siostra

    OdpowiedzUsuń
  17. auć.. a ja muszę się właśnie wybrać do dentystyyy... :///

    OdpowiedzUsuń
  18. świetna torba :D
    i trzymam się z Tobą w bólu, bo nienawidzę chodzić do dentysty, i teoretycznie też powinnam mieć zabieg usuwania zębów bo się podobno nie mieszczą :/
    pozdrawiam, myśl pozytywnie!

    OdpowiedzUsuń
  19. ŁUŚKA – Wycinanie ósemek u każdego przebiega nieco inaczej – wszystko zależy od odporności organizmu na ból, szybkości gojenia ran itd. Wyrwanie takiej ósemki trwa pewnie tyle samo, co i zwykłych zębów (w moim przypadku obyło się bez większego rozlewu krwi i zabieg nie trwał nawet 30 minut), ale „najgorszym złem” są konsekwencje po wyrwaniu takowej niesfornej ósemki. Dentyści, którzy wykonywali mój zabieg powiedzieli mi, że ósemki zachowują się trochę inaczej, niż normalne zęby, dlatego często trzeba zakładać szwy, no i boli zdecydowanie bardziej…a jeszcze jak człowiek dostanie szczękościsku (bo przecież ósemka jest najdalej wysuniętym zębem i wchodzi na zawias żuchwy), to już w ogóle. W moim przypadku ósemka rosła dosłownie w zawiasie żuchwy i gdy spuchły mi dziąsła – nie mogłam domknąć ryjka, także zabieg był konieczny…ból ustał po tygodniu, czyli dokładnie po zdjęciu szwów.
    Mam nadzieję, że Ty nie będziesz cierpieć aż tak, także trzymam kciuki i życzę powodzenia w walce z dentystami ;)

    KAMCIATEK – dziękuję serdecznie :) Niestety akurat ja mieszkam na zupełnie innym krańcu Wrocławia, niż ogród japoński :/

    AGACIOR89 – ależ oczywiście, że w każdym przypadku jest inaczej. Zgodzę się z tym, że ogólnie zabieg trwa krótko (chyba tyle, co i wyrwanie normalnego zęba – w moim przypadku zeszło mniej niż 30 minut), ale zazwyczaj konsekwencje takiej „przyjemności” są dosyć opłakane z tego względu, iż ósemka jest po prostu ostatnim zębem w rzędzie i wchodzi na zawiasy żuchwy…w każdym razie tak tłumaczyli mi dentyści :) O ile wyrwanie zęba trwa krótko i jest niepozorne, o tyle, jeśli zaistnieje potrzeba zakładania szwów (jak było w moim przypadku), to przestaje być łatwo, lekko i przyjemnie :///

    SOWA – dziękuję w imieniu swoim i torby ;)

    SANNA’S LAND OF ILLUSION – dziękuję :)

    BAŚKA – ja się nie tylko boję dentystów…unikam jak ognia wszystkich możliwych lekarzy, a tam, gdzie się da, wpycham moją mamę po recepty :] …i szczycę się faktem, że w szpitalu byłam tylko raz – przy własnym urodzeniu. Żebym wybrała się do szamana w białym kitlu, musi mnie albo boleć tak, że widzę gwiazdy, albo jestem chora w stopniu sprawiającym, że linijki greckich pokemonów robią sobie na moich oczach zakrapianą imprezę…w każdym innym przypadku apap extra, gripex i musująca aspiryna leczą mnie ze wszystkich znanych ludzkości chorób ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. ŻUŻU – Ogród Japoński jest ciekawym miejscem…ale nawet nie umywa się do Ogrodu Botanicznego. Serdecznie polecam odwiedzenie tego drugiego, nie będziesz żałowała :)
    Z tymi ósemkami tak to właśnie bywa…ja nie mogłam domknąć buzi, gdy mi wyrastała, albo raczej próbowała to zrobić – mam na tyle małą szczękę, że ząb rósł mi dosłownie na zawiasie żuchwy…a gdy mi ją wycięli, to z kolei nie mogłam tej buzi otworzyć – dopiero gdy zdjęto mi szwy, poczułam się zdecydowanie lepiej i mogłam zacząć normalnie jeść.

    CUKSOWA – 4 na raz? O mamo…nawet nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić. To musiała być niezła przeprawa :/

    LADY MARION – Niestety nie, kupiłam je jakoś w marcu tego roku, także już dawno wyszły ze sklepów :/

    NATALKA – taaak, to jeden z nielicznych tekstów z „Kasi i Tomka”, który pamiętam do dziś, bo wyłam ze śmiechu dobre 5 minut po tym jak Kasia strzeliła „jarząba” :) Kobieta mistrzowsko wcieliła się w rolę swojej bohaterki.

    ANONIMOWY – dzięki serdeczne :)

    MARTIARTI – hah, mnie też przyprawia o uśmiech, pod tym względem jest genialna :)

    KINGAAAA – dzięki wielkie za życzenia, teraz jestem w 100% zdatna do użytku ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. FERRET – niestety dolna :/ Wyjść, to ona wyszła bardzo łatwo, lekko i trochę nieprzyjemnie…ale odkąd założyli mi szwy, to była czysta przeprawa przez albański bazar. Dopiero po tygodniu, czyli po zdjęciu szwów, zaczął ustępować ból, mogłam normalnie mówić i zacząć jeść jak człowiek, czyli porządnego kurczaka curry z ryżem i surówką zamiast kaszki na mleku ;)))

    MRC – ja na szczęście na niczym ćwiczyć nie musiałam – objawy zaczęły ustępować po zdjęciu szwów, ale przez cały jeden tydzień myślałam, że koniec jest bliski – albo umrę z bólu, albo dostanę obłędu :/

    LEIDES – z każdym artykułem, który możemy trzymać w szafie jest tak, że czasem spodoba Ci się dana rzecz do tego stopnia, iż cena przestaje grać rolę, rozsądek również. Tak i było w tym przypadku – po prostu była dla mnie stworzona, musiałam ją mieć ;)

    SIOSTRA – :D

    MARTA ŁUGOWSKA – Aktualnie jest tak, że dostałam na tyle ciekawą i intratną ofertę pracy, że zarzuciłam pracę nad Double Moose’d dopóki nie znajdę większej ilości czasu i mój brat nie przeprowadzi się do Wrocławia (co ma nastąpić wkrótce)…aczkolwiek patrząc na dzisiejszą ilość biurokracji, faktury, kasy fiskalne, kontrole ze Skarbówki, podatki i całą resztę…nie wiem, czy później jeszcze uwierzę w to, że uporam się z taką ilością hien na raz i czy w ogóle będę miała na to siłę.

    KOTOWA – Dentyści to złoooo ;))) Ale jak trzeba…to cóż poradzić. Sama wiesz, że ja z wycinaniem swojej ósemki nosiłam się rok…miałam ją wycinać w zimowe ferie „aleeee po co, skoro nie ma takiej potrzeby”. Teraz niestety potrzeba przyszła i cieszę się, że to już za mną :/

    CANDYCAMILLA – Dzięki wielkie za dobre słowa :) Po zdjęciu szwów (czyli po tygodniu od zabiegu), ból i szczękościsk zaczął ustępować, także przeżyłam…co prawda nie było lekko, a ten tydzień zdecydowanie zaliczam do jednych z najgorszych w moim życiu, ale – jak trzeba, to niestety nie ma innego wyjścia :/ (w takich momentach zawsze pocieszam się tym, że w średniowieczu mieli gorzej ;D)

    OdpowiedzUsuń