Muszę przyznać, iż cieszę się z tak krótkiego terminu trwania konkursu...wybór był dla mnie diabelnie ciężki. Dostałam od Was wiele wspaniałych zgłoszeń i przeglądałam je na bieżąco, pokazując mojej Komisji Konkursowo-Mieszkaniowej, czyli współlokatorkom w składzie: Kotowa, Lolek i Marlena. Każda z nas miała swojego faworyta, przez co wybór był jeszcze trudniejszy...
Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona Waszą pomysłowością - wiele zgłoszeń przeszło moje najśmielsze oczekiwania i te, pomiędzy którymi toczyła się najbardziej zażarta walka o wygraną, chcę Wam tutaj zaprezentować. Nagroda jest niestety tylko jedna, dlatego chcę chociaż w jakiś sposób odwdzięczyć się Wam za udział i pogratulować 'inwencji twórczej' ;) Od kilku godzin, zamiast uczyć się filozofii przedsokratejskiej, patrzyłam na przysłane Jeże i Łośki, cały czas się uśmiechając i myśląc o moim Dżordżu...
...no właśnie, kim jest Dżordż? Tutaj nastąpi wyjawienie tajemniczego doboru konkursowych zwierzaków...Dżordż jest nikim innym, jak zwykłym polskim jeżem, wielkości pudełka masła, który mieszka na moim wrocławskim podwórku i został przeze mnie w pewien sposób udomowiony. Nie wiem, jak On to robi, ale zawsze, ale to zawsze, gdy wychodzę wieczorem na dwór, żeby się zrelaksować, dzielnie czeka przy swoim krzaczku na posiłek. Uwielbia żółty ser. I kotlety mielone. Tak sobie razem właśnie żyjemy...jak Łoś z Jeżem, bo nie raz wspominałam, iż Łoś jest moim pseudonimem od wieków i służy mi prawie za imię. No to się wydało ;)
Dobra, opowieści o Dżordżu zostawmy na później, wiem, że czekacie na werdykt...
...tak więc, zwycięzcą konkursu zostaje...
Fretka i jej Jeż - Tuptek :D Zwycięzcy, jak i jeżowi serdecznie gratuluje zespół komisyjny z alei Jana Matejki we Wrocławiu pod przewodnictwem Łucji Z. I Dżordż się dołącza.
Fretka napisała mi w mailu malowniczą historię, którą muszę tutaj przytoczyć:
" Tuptek pochodzi od Świętego Mikołaja (taki pan z brodą) i swoim wyrazem jeżej twarzy dzień w dzień przekonuje mnie, że uśmiech wpływa na wszystko - jak ryba.
Utwierdza mnie również w przekonaniu, że nigdy nie będę zupełnie dorosła. A stateczna to już w ogóle.
W Tuptku płynie prawdopodobnie krew wilka morskiego. Skwaszona pani w przybytku zabawkarskim łaskawie ściągnęła go z wystawy - siedział na statku piratów." :)
A teraz prace, nad które musiałam odrzucić ze złamanym sercem. I będę to teraz przeżywała kilka dni...Proszę Państwa, mam zaszczyt przedstawić najbardziej wypasione jeże, jakie widziałam. Poza Dżordżem, oczywiście ;)
Jeż Sven, którego właścicielką jest Riennahera. Warto tutaj nadmienić, iż Sven, tak jak Tuptek ma naturę morską. Myślę, że chłopaki by się dogadały...chociaż, jak czytam opis Svena, to przypuszczam, że sprowadziłby jeża Fretki na złą drogę - "Sven pochodzi z Gotlandii, jest prezentem od mojego chłopaka z rejsu. Niestety, chociaż spędził na żaglowcu jedynie 3 dni, pozostała mu natura marynarza. I chociaż czasem udaje gentlemana (zdjęcie Sven z muszką) to tak naprawdę jest imprezowiczem, łajdakiem i łamaczem niewieścich serc (Sven w okularach)." Przed Państwem - Sven!
Kolejny jeż należy do Agaty, autorki bloga Agatowy. Jeż podobno jest malutki, ale o tym, jaki uroczy, możecie się przekonać niżej :)
Następny Pan Jeż jest...ciastkiem/ciastem. Dokładnie właśnie tak, jak czytacie. Twórcą ciastkowego, drożdżowego jeża jest Maria. Zaskoczyła mnie niesamowicie swoją pomysłowością i spod tego wrażenia nie wychodzę do tej pory :)
Kolejnym godnym wyróżnienia egzemplarzem jest...no cóż, sami zobaczcie, że jeż w formie rośliny również występuje w naszym kraju ;) A wszystko dzięki Aleksandrze, autorce bloga Wariacje z powtórzeniami :)
A na sam koniec bardzo nietypowy jeż, autorstwa Doroty...w końcu, nie każdy jeż zna Nergala z Behemotha ;) Muszę tutaj nadmienić, że Behemoth'owy Jeż był niesamowitym faworytem Kotowej i ile razy rzuciłyśmy okiem na zdjęcie, ryczałyśmy dobre 10 minut ;)))
Tytuł: '"On the left hand of Nergal. Mój kompan z Behemoth jakby ktoś nie wiedział'
Uzasadnienie: "Czas odcisnął piętno brudu/kurzu na sierści Jeżyka, więc
może lepiej, że jakościowo zdjęcie jest do bani. Jeż to postać kultowa w
kręgach moich znajomych, więc fajnie by było rozsławić go bardziej ;)"
Uzasadnienie: "Czas odcisnął piętno brudu/kurzu na sierści Jeżyka, więc
może lepiej, że jakościowo zdjęcie jest do bani. Jeż to postać kultowa w
kręgach moich znajomych, więc fajnie by było rozsławić go bardziej ;)"
Wszystkim jeszcze raz dziękuję za udział, a firmie City Hell za możliwość zorganizowania tego konkursu. Teraz mam taką ilość jeży i łosi na komputerze, że gdy tylko zawitam do mojej szarej, smutnej Łodzi i zatęsknię za Dżordżem, popatrzę sobie chociaż na Wasze zdjęcia ;)
A konkursów ciąg dalszy - adresy blogów, na których odnajdziecie nowe zadania konkursowe TUTAJ. Powodzenia! :)
Słodkie te jeże:)
OdpowiedzUsuńkaka demona! jeż behemota jest wg mnie sporą konkurencją dla dody, ale tuptakowi nikt chyba nie mógł zagrozić ;)
OdpowiedzUsuńbuhahahha ale sie usmialam z ostatniej foty:D:D:D::D:D dobry pomysl z tym ciastem!!!
OdpowiedzUsuńGratulujemy Fretce i jej jeżowi!
OdpowiedzUsuńNo dobrze mamy wyjaśnienie a propos jeża, ale co z łosiem? Jaka jego historia?:)
OdpowiedzUsuńAaaaaaa! Wracam z uczelni zmarznięta i cała antyświat, a tu Tuptek na piedestale! Będę się uśmiechać jak kretyn co najmniej do soboty :D Dziękuję, dziękuję! Ja wiedziałam, WIEDZIAŁAM, że on ma potencjał. Uściski dla Dżordża!
OdpowiedzUsuńGratulacje! Jeże są rewelacyjne! :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne te jeżyki, naprawde :D Widzę, że żaden łosiek nie podołał, hehe ;) Gratulacje dla zwycięzcy i uściski dla Dżordża:)
OdpowiedzUsuńojej! śnieżyce skutecznie odcięły mnie od neta, ale szalenie mi (czy raczej jeżowi :P ) miło z powodu wyróżnienia, zważywszy na iście doborowe grono, w jakim się znalazł.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :-)
Dorota
obawiam się, że skoro Sven zobaczył inne jeże i jest w stanie dowiedzieć się, gdzie żyją, to ich cnota jest zagrożona...
OdpowiedzUsuńa co z łosiami? czują się poszkodowane ;D
OdpowiedzUsuńgdzie jesteś? Ja chcę tego jednego jedynego Łosia.. ;(
OdpowiedzUsuńgenialne te jeże :D
OdpowiedzUsuńFACET W SZAFIE - też tak uważam ;)))
OdpowiedzUsuńKOTOWA - było ciężko, ale Tuptek po wielu walkach, został zwycięzcą ^^
MADZIKZET - pomysł z ciastem zasługuje na medal ;) Był rewelacyjny!
ANONIMOWY - historia łosia jest również zawarta w tekście wyjaśniającym - Łoś to mój pseudonim. Od początków podstawówki, czyli już dość długo ;)
FERRET - Taak, ten potencjał nie mógł się zmarnować ;) Toczyła się zażarta walka między Svenem, a Tuptkiem, ale w końcu zwyciężył Tutek :)))
RYFKA - zgadzam się w zupełności :)
LILU - noo niestety, nadesłane łośki jakoś nie podbiły mego serca, a może jest już za bardzo 'zajeżone'? ;) Dżordż uściski oczywiście przyjmuje ^^
ANONIMOWY - DOROTA - hah, grono naprawdę doborowe, a Twój jeż jak najbardziej zasłużył na wyróżnienie :)))
RIENNAHERA - też się tego obawiam...dlatego zalecam wszystkim porządnym jeżom migrację pod inny adres ;)))
LOLA LOLA - też tak myślę...i ja również czuję się poszkodowana, że tak mało łośków do mnie dotarło, ale cóż poradzić? Tuptka ciężko było przebić ;)
LUMPEXLOVER - łacina, greka i nowogrecki wciągają mnie, niczym odpływ wody w zlewie :/ Ajjj, studia wcale nie są lepsze od liceum, 'bez kitu' ;)
MAŁA GOSIA - nie mogę nie przyznać Ci racji ^^
link do reszty konkursow nie dziala :(
OdpowiedzUsuń