W wersji light

Bardzo chciałabym streścić Wam, co się ze mną działo przez ostatnie miesiące, ale to zdecydowanie zbyt długa opowieść, nawet jak na mnie. Zaledwie od tygodnia z małym hakiem nie przypominam rozpędzonego chomika w kołowrotku, wstaję o 14, chodzę w pidżamie do 17, a obiad jadam po 20. Przełomem w moim życiu stało się wejście w posiadanie gofrownicy. Teraz, każdego ranka mam dylemat: tosty czy gofry...
Dodatkowym czynnikiem za tym, by nie ubierać się w ogóle jest fakt, że od dzisiaj zaczęłam pracę, a że pracuję tylko i wyłącznie w domu, ciężko mi powiedzieć, kiedy znów wstawię nowy post ;D

No ale...wracając do tych dwóch czy tam więcej miesięcy, gdy mnie nie było...Książę Persji to przy mnie pijane dziecko we mgle. Ja bez chwili zwątpienia, dniami i nocami walczyłam ze swoimi trzynastoma przedmiotami...aż do 8 lipca i z tej walki, jako jedna z nielicznych, wyszłam zwycięsko niczym klient H&Μ w pierwszych dniach wyprzedaży.
Szukałam też nowego mieszkania...przez ponad miesiąc ja, moi współlokatorzy, nasi rodzice, rodzeństwa i o mało co nie ciotki oraz dziadkowie, kuzyni, znajomi kuzynków, krewni ciotek i znajomi krewnych ciotek, przejrzeliśmy chyba wszystkie katalogi istniejących we Wrocławiu agencji obrotu nieruchomościami i serwisy ogłoszeniowe...by na dwa dni przed wygaśnięciem mojego poprzedniego najmu, znaleźć to Jedno, Jedyne, Wyjątkowe, NASZE mieszkanie...ale zanim to się stało, widziałam takie rzeczy, jakie nawet filozofom się nie śniły. Odpadające okna przy prezentacji mieszkania i wanna (w wersji light - prysznic) w kuchni to nawet nie wisienka na torcie tej opowieści. Ostatecznie, po wielu przygodach z szalonymi agentami, właścicielami mieszkań i samymi mieszkaniami, dałam się uwieść piekarnikowi z termoobiegiem, który nagrzewa się szybciej niż Ferrari dochodzi do setki i "restauracji McDonald's" 300 metrów od domu. Noo dobra...no i jeszcze ten supermarket z codziennie pieczonymi na miejscu, 10 rodzajami bułeczek pod blokiem, ach...

...zanim jednak zaznałam świętego spokoju i mogłam poginąć w dresiku 24 godziny na dobę, oddając się pieczeniu babeczek z proszku, musiałam wyszorować posadzki na swoim wydziale, bawiąc się w zbieranie podpisów do magicznej, zielonej książeczki. Czasem czułam się jak główny bohater bajki o Pokemonach...bo złapanie co niektórych wymagało naprawdę niesamowitych zdolności tak fizycznych, jak i psychicznych...często też dochodziło do tego, że człowiek wychodził z siebie i stawał obok. Przekraczało się granice własnej cierpliwości, rozsądku i jakiejkolwiek ogłady...bo Moi Drodzy, czekanie dwóch godzin, aż Lucyna skończy imprezę w swoim gabinecie z okazji tego, że upiekła ciasto rabarbarowe...a poprzednie trzy razy zapomniała o własnych konsultacjach...to coś tylko dla najtwardszych zawodników. W takich momentach człowiek ma naprawdę wiele czasu, by przebywając w warunkach ekstremalnych, pod działaniem skrajnie dużego stresu i będąc pełnym obaw, czy Lucyna czasem nie zaplanowała na dzisiaj picia kawy z rezydentami gabinetów znajdujących się w korytarzu o wdzięcznej nazwie Hades, odnaleźć własne feng shui...i to całkiem za darmo.

Na szczęścia, moja misja dobiegła końca, zielona książeczka spoczywa gdzieś czeluściach szuflad najmroczniejszego budynku we Wrocławiu o nazwie "Dziekanat". Moją kolejną misją jest odzyskanie owej książeczki ORAZ podstemplowanie legitymacji, także ciąg dalszy mrożących krew w żyłach przygód nastąpi wkrótce...


...a teraz zostawiam Was ze zdjęciami, które zostały wykonane jakoś na początku czerwca. W dniu mojego super-gigantycznego-kolokwium-z-nowogreckiego-obejmującego-wszystko. Na zdjęciach udokumentowano też poważne dowody na to, że szczęściu trzeba dopomagać...
...i jeszcze zaplątał się bukiecik chabrów, które dostałam tego dnia. Nie mogłam się powstrzymać :)



1


2


3


4


5


6


7


2



Buty - Street % (wieki temu)
Spodnie - Reserved (bardzo miła alternatywa dla Zary. I dla portfela...a jakość genialna)
Kamizelka - Reserved %
Kwiatek - H&M
Naszyjnik&perły - babciny&lokalny sklep
Kolczyki - Glitter
Torba - mój wzór, moje wykonanie, czyli Double-Moose'd w stanie utajenia. Materiał został stworzony i ufarbowany w UK, a do mnie trafił w czysto ekologiczny sposób - przygarnęłam go dawno temu, kiedy kwiaty jeszcze nie były 'trendy' :)




PS. Medal należy się Luśce, która pamiętała o tym, że dzisiaj mam urodziny. Jestem pełna podziwu dla pamięci i wdzięczności za życzenia...także noo, nie dało się ukryć, że dzisiaj stuknęła mi 20 ;)

26 komentarzy:

  1. Najlepszego! :) No i mówią, że czasy studenckie to te takie najlepsze w życiu, także ciesz się tym co masz ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Fryzura - wow.
    Ty w tym stroju - wow.
    :D

    OdpowiedzUsuń
  3. no to tego.. po pierwsze i najważniejsze: miliona lat życia, szczęścia i tak pięknego wyglądu! niech żyje, żyje nam :D
    a teraz co do reszty :D kocham Cię za te kolory, za te zdjęcia i za ten cudowny post, uśmiałam się z resztą jak zawsze i za to dzięki Ci po stokroć :)
    nie wiesz jak mi się oczy zaświeciły (jestem pewna, że nawet moja rodzicielka widziała tę łunę światła wydobywającą się przed chwilą z mojego pokoju!) kiedy zobaczyłam nowy post, a potem kamizelkę z reserved (którą dzisiaj miałam kupić też, a kupiłam inną, ale i tak żeśmy się zgrały ;p), a na końcu jeszcze spodnie o tak boskim kroju (Boże, błagam daj mi znać kiedy/za ile/w jakim dziale je kupiłaś?).
    a na koniec powiem Ci, że się cieszę ogromnie, że masz już swoje lokum na kolejny rok tej batalii studenckiej :* i mam nadzieję, że dostanę jakieś zdjęcia na maila! o! (bezsprzecznie ;>)
    całusy :*

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo przyjemnie się czytało - to raz
    a dwa to to, ze bardzo podoba mi się torba :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Zdrówka, szczęścia, miłości...żebyś mimo tych wszystkich przeciwności z uśmiechem stąpała po ziemi :)))

    100 LAT!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego najlepszego! Fajnie widzieć Cię po takiej nieobecności :)
    Torba i buty genialne!

    OdpowiedzUsuń
  7. all teh best:D Twoja fryzura przeeeeeeeeeeeeee świetna!

    OdpowiedzUsuń
  8. No no no, ktoś tu ma cudowną torbę i jescze cudowniej wygląda:D
    gratuluje zaliczenia tych wszystkich egzaminow!

    OdpowiedzUsuń
  9. sto lat sto lat sto lat:)) świetnie wyglądasz, fajnie, że jesteś z powrotem:)

    OdpowiedzUsuń
  10. łał jestem pod wrażeniem ! cały strój genialny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak dobrze, że jesteś z powrotem :) U mnie sesja też do przodu i oddaję się dzikiemu lenistwu... wstaję o 7 rano i całymi dnia zasuwam jak mały samochodzik :D Ja nawet w wakacje nie wysiedzę w miejscu!

    OdpowiedzUsuń
  12. ha!
    rozpoznaję ossolineum ;-)

    a swoją drogą, dzisiaj wraz z panem listonoszem z łezką w oku powspominaliśmy czasy łaciny z dziadkiem wilczyńskim ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. p.s. szkoda że nie rzuciłaś hasłem, że szukasz mieszkania, moja znajoma próbuje od jakiegoś czasu wynająć jako wynajmujący....

    OdpowiedzUsuń
  14. wow .. set wręcz idealny <3

    OdpowiedzUsuń
  15. uroczy set :) Podoba mi się sposób w jaki prowadzisz bloga. Będę obserwować! :)

    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  16. wyglądasz fantastycznie a buty byłyby nieziemskie, gdyby tylko miały zakryte palce. fason na woźną nie jest moim ulubionym i chyba nigdy nie będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. bardzo mnie rozbawiła twoja notka, a twój set jest bardzo fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  18. to kiedy parapetówka ? :) co do outfitu, dziewczęcy i z klasą.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja mam pytanie z innej beczki ;) Czy internetowy sklep z produktami Double-Moose'd został już otwarty? Jeżeli nie, to kiedy możemy tego się spodziewać?

    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. ale pieknie wygladasz! i tej torby zazdroszcze! i platyny na glowie! gdzie kupilas okulary, moja droga Lusiu? wiesz, ze przez Ciebie strasznie podoba mi sie teraz imie Lucja (brak pl znakow, sorry.)

    OdpowiedzUsuń
  21. świetny zestaw, bardzo fajne dodatki i super zdjęcia, czego chcieć więcej ;)
    pozdrawiam
    DaisyLine
    http://daisyline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. jak miło po powrocie z urlopu zobaczyć Cię tu nareszcie. Welcooome!
    czapki z głów przed takimi zdjęciami, wyglądasz co najmniej jak z "W" albo innego "elle". Foty skojarzyły mi się z Mediolanem. Nie wiedzieć czemu bo w życiu tam nie byłam :p
    blog w nowej odsłonie jest świetny:)
    /magda/

    OdpowiedzUsuń
  23. Wracaj no tu natychmiast! Tęskno mi :)

    OdpowiedzUsuń